środa, 30 stycznia 2013

Jaka ona jest?


No właśnie. Jaka jest Zosia? Jak widać po Zosi nie tylko kobieta zmienną jest, ale mała dziewczynka również. Wachlarz osobowości w tym przypadku rozciąga się od małego skomlącego pieska do starego stękającego faceta. Z tym stękaniem to w ogóle jest ciekawa sprawa. Otóż, Zosia urodziła się stękając. Zaniepokojona położna postanowiła dać ją do zbadania pediatrze. Ten orzekł, że ten typ tak ma. I tak od urodzenia stęka nam Zosia w każdej wolnej chwili. Stękanie nasila się gdy jest jej źle lub czegoś chce. Co ciekawe Zosia rzadko płacze. Woli stękać lub bzyczeć, ewentualnie biadolić. Możecie mi nie wierzyć, ale nie ma nic gorszego. Moje dziecię zna dźwięki drażniące najskrytsze zakamarki duszy. 15 min i masz ochotę popełnić seppuku.

6 lutego Zosia skończy 11 miesięcy. Jest w 75 centylu pod względem długości i 25 wagi, czyt. długa i chuda. Ma 8 zębów, a w zasadzie 4 całe i 4 połówki. Między zębami ma słodkie szparki, które ni jak nie chcą się zmniejszyć. Je wszystko, co dostanie, a nawet więcej. Raczkuje po domu w poszukiwaniu wszelkich paprochów i od razu wsadza je do buzi pomrukując przy tym. Właśnie, mruczenie przy jedzeniu to już rytuał. Jak w domu rozlega się charakterystyczne mmmmm to znaczy, że Zosia coś pałaszuje. I lepiej sprawdzić co to jest, bo ostatnio gustuje w papierkach.

Zosia nie jest zwolenniczką zabawek. Chociaż ostatnio trochę jej się odmieniło, ale o tym wkrótce. Uwielbia za to wszystkie ‘dorosłe czynności’. Obszary zainteresowań: książki (Zosia musi czytać, motto życiowe Zosi: „czytam, więc jestem” oczywiście zaraz po „stękam, więc jestem”, sprzęt elektroniczny (w tym ukochany ipad i netbook mamy), pralka (Zosia uwielbia wstawiać pranie; wyciąganiu i wkładaniu ubrań nie ma końca), zmywarka (przy tym ulubione zajęcie: badanie płynów, które wyciekły z włożonych naczyń).

Zosia raczkuje jak torpeda. Trzeba uważać, żeby przez przypadek w nią nie wdepnąć. Na razie nie kwapi się do chodzenia. Przy meblach stoi i porusza się od dawien dawna, ale sama chodzić się ewidentnie boi. Chociaż ostatnio robi postępy i zaczyna stać bez trzymanki. Także czekamy na rozwój wypadków.

Zakres słów  na razie niewielki: baba, tata, dziadzia, mama, ej , hej, nie, dzie, eee, yyy. Na razie chyba bez głębszego sensu, ale kto ją tam wie. W każdym razie jak coś chce dostać to potrafi zaprotestować i dokładnie wyrazić swoje potrzeby. Przy tym jest uparta jak… mama i tu jest pies pogrzebany.  

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Temat tygodnia: Zwierzęta domowe

Każdy tydzień będzie poświęcony innemu zagadnieniu. W przyszłości dany temat będzie zapewne omawiany dłużej, jednak teraz skupiam się głównie na zapoznaniu Zosi z nowymi słowami. Uznałam, że zmiana zestawu co tydzień będzie optymalna. Jako pierwsze na odstrzał poszły zwierzęta domowe.

Co robiłyśmy:
- oglądałyśmy prezentację i karty naukowe (do pobrania tu)
- układałyśmy puzzle przestrzenne


- grupowałyśmy zwierzątka i dopasowywałyśmy do nich obrazki


- szukałyśmy we wszystkich książeczkach zwierząt domowych
- układałyśmy  puzzle „drzewko milusińskich” (oczywiście na razie mama układa a Zosia patrzy; przy tym zadaniu uczyłam Zosię słów daj/weź i wkładania oraz wyjmowania puzzli z pudełka)
 

Dodatkowo postanowiłam wybierać wierszyk lub piosenkę tygodnia, który/ą powtarzam Zosi do znudzenia.

Piosenka tygodnia:
Wlazł kotek na płotek i mruga,
piękna to piosneczka niedługa.
Niedługa, niekrótka, lecz w sam raz.
Zaśpiewaj koteczku jeszcze raz.

czwartek, 17 stycznia 2013

Plan zajęć

Plan dnia Zosi obejmuje trzy lekcje: po śniadaniu, po obiedzie i po spacerze. Zaczynamy od kropek Domana. Niestety Zosia nie wykazuje większego zainteresowania wersją papierową. Zdecydowanie woli badać fotelik, w którym siedzi. Od przyszłego tygodnia spróbuję z prezentacją w PP. Następnie przechodzimy do nauki czytania według metody „prawie” Domana. Dlaczego prawie? Najpierw wyświetlam wyraz, a później obrazek. Same wyrazy nie wzbudzają w niej entuzjazmu. Doszłam do wniosku, że jeżeli nie nauczy się tą metodą czytać, to przynajmniej nauczy się co dane słowa oznaczają. Prezentacje robię w PP. Nie chodzi tu tylko o wygodę, ale o skupienie Zosi. W monitor może się patrzeć godzinami, w karty niekoniecznie. Uznałam, że dziesięć minut dziennie jej nie zaszkodzi. Prezentacje przygotowuję również w wersji papierowej w formie kart naukowych. Oglądamy je w wolnym czasie. Następnie przystępujemy do tematu tygodnia. Najpierw pokazuję Zosi zestaw nowych słów w wersji pisemnej i obrazkowej, a następnie drążymy temat w czasie zabawy. Postanowiłam, że poszczególne lekcje będą nastawione na rozwijanie różnych umiejętności. W czasie pierwszej skupiamy się na czytaniu książeczek, druga to utrwalanie nowych słów, a trzecia rozwój manualno-ruchowy. Każda trwa 15-30 min. Oczywiście poza sesjami również działamy tylko w mniej usystematyzowany sposób.

środa, 16 stycznia 2013

Trudne początki


Najtrudniej jest zacząć, później już jakoś idzie. Raz z górki, raz pod górkę - ważne, że do przodu. 6 stycznia Zosia skończyła 10 miesięcy. Uznałam, że nie ma sensu dłużej zwlekać, tylko trzeba brać się do roboty. Edukację czas zacząć. Mam nadzieję, że blog będzie kiedyś miłą pamiątką i pozwoli za kilka lat powspominać nasze wspólne wyczyny. Jeżeli przy okazji kogoś zainspirujemy do czegoś, będzie nam miło.