piątek, 10 maja 2013

Barcelona cz. I

Tygodniowa przerwa w prowadzeniu bloga była spowodowana m.in. wyjazdem do Barcelony. Udaliśmy się tam, aby świętować dwudzieste n-te urodziny Taty (coby wieku nie wypominać). Wylot mieliśmy z samego rana, co wiązało się z koniecznością bardzo wczesnego wstania. Powiedzmy sobie szczerze pobudka w środku nocy (czyt. 5.00). Zosia stanęła na wysokości zadania i postanowiła pierwszy raz w swojej karierze zrobić za budzik. Była tak przejęta czekającą ją wyprawą, że zbudziła się z płaczem o 4.58, co nigdy jej się wcześniej nie zdarzyło. Niestety w Genewie o tej porze jeżdżą tylko wybrane linie autobusowe, w związku z czym musieliśmy odbyć 15 minutowy spacer. Tata ciągnął walizę, mama pchała wózek, a Zosia... spała. Gdy dotarliśmy na lotnisko okazało się, że są tam tłumy. Na szczęście my mieliśmy tajną broń. Dzięki Zosi niejednokrotnie już uniknęliśmy stania w kolejkach :). DZIĘKUJEMY. Podróż samolotem minęła szybko, sennie i przyjemnie.


Niestety pogoda w pierwsze dni pozostawiała wiele do życzenia. Było zimno i deszczowo, dlatego czas spędzaliśmy głównie na jedzeniu i zakupach. Zosia dzielnie dawała radę i dotrzymywała rodzicom kroku.  Na szczęście w Hiszpanii widok małego dziecka w restauracji o 22.00 nikogo szczególnie nie dziwi.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz